Pierwsze kroki w przedszkolu
- Przejdź do - strona Poprzednia
- Pobierz artykuł w formie pliku Pdf
- Drukuj treść tego artykułu
- Powrót do poprzedniej strony
- Kontakt na stronie Kontakt
Gdybyśmy zapytali pół wieku temu, dlaczego dzieci chodzą do przedszkola, uzyskalibyśmy
bardzo prostą odpowiedź: bo tam mają opiekę, kiedy rodzice nie mogą się nimi
zająć, gdy idą do pracy. Dziś także wielu rodziców głównie z tego powodu posyła pociechę
do przedszkola, ale jasne stało się, że dziecko otrzymuje tam o wiele więcej niż tylko
zabezpieczenie opieki na wiele godzin.
Rozszerzanie granic świata
Wraz z pójściem do przedszkola świat dziecka (i jego rodziny) ulega niezwykłemu rozszerzeniu.
Do tej pory mieszkanie i pobliski plac zabaw były często „całym światem” dziecka.
Teraz maluch oswaja kolejne miejsca, zakątki, plenery. Z dnia na dzień w jego życiu pojawia
się coraz więcej ważnych osób. Codziennie przybywa nowych spraw. Do niektórych rodzice
mają duży dostęp, do innych – znikomy. Malec nawiązuje przyjaźnie, ma swoje tajemnice,
a jego życie nie może być już tak bardzo „podglądane” przez dorosłych. Dziecko, po dobrym
poradzeniu sobie z wrześniowymi rozstaniami, zyskuje większą niezależność. I nierzadko
– drugie po domu – najważniejsze miejsce na świecie.
Gdy maluch idzie do przedszkola, jego świat bardzo się zmienia. To zazwyczaj pierwsza
tak duża „rewolucja” w życiu. Potem będą kolejne, ale to, czego się nauczy właśnie wtedy,
zaprocentuje w przyszłości. To czas, kiedy rozwija się mechanizm adaptacyjny, dzięki
któremu potrafimy przystosować się do zmieniających się warunków w świecie.
Na czym to polega?
Przez kilka kolejnych tygodni dziecko będzie mobilizowało siły i zwiększało czujność, by
poznać i oswoić wszelkie nowości. A jest ich mnóstwo! Nowe jest miejsce, inaczej pachnie,
są inne meble, jedzenie smakuje inaczej niż w domu. Jest zdecydowanie więcej osób, są
dzieci i panie. Trzeba czasami trzymać się za rączki i zapytać, gdy chce się wyjść do toalety.
Tu rządzą inne zasady, czasami bardzo różnią się od tych, które dziecko znało do tej pory.
By z tym wszystkim się zmierzyć, trzeba wiele energii. Nic dziwnego, że dziecko jest zmęczone
i rozdrażnione wielością bodźców. To normalne.
Huśtawka nie tylko nastrojów
„Już było tak dobrze!” – myśli zatroskany rodzic, gdy rano słyszy od swej pociechy, że ta
nie chce iść do przedszkola. Co się dzieje? Dziecko przechodzi kryzys i daje temu wyraz.
W okresie adaptacji może ich być kilka.
Pierwszy następuje najczęściej po kilku dniach, gdy maluch zorientował się, że przedszkole
staje się codziennością. Czasami trudną codziennością. Najczęściej nie wiąże się to z jakimś
przykrym zdarzeniem, a jest wyrazem wysiłku, jaki trzeba włożyć w przystosowanie.
Kolejne załamania skojarzone są z wszelkimi przerwami. Także tymi krótkimi – weekendowymi.
W poniedziałki jest najtrudniej, bo wypadliśmy z rytmu i na nowo musimy się
mobilizować. Maluszek daje temu wyraz płacząc, protestując, wykazując niechęć. Pomaga
konsekwentne trzymanie się planu. „Dziś jest poniedziałek i idziesz do przedszkola”. Także
inne przerwy, szczególnie w pierwszych dwóch, trzech miesiącach, opóźniają proces zaadaptowania
się malucha.
Dłuższe nieobecności, np. związane z chorobami, wydłużają czas adaptacji o okres nieobecności.
Niekiedy po przerwie wydaje się, że trzeba wszystko zacząć od początku, ale
pocieszyć może myśl, że powtórne uczenie się tego samego zawsze trwa krócej. Dziecko
więc szybciej na nowo wdroży się w przedszkolny świat.
Co może zrobić rodzic?
Także rodzice przechodzą swoją adaptację przedszkolną. I podobnie jak u dziecka wiąże
się ona z przeżywaniem różnych emocji: zadowolenia, zaciekawienia, ale także niepokoju
i złości. Jednak doświadczenia dorosłych są zdecydowanie bogatsze, np. potrafią już opanowywać własne wybuchy emocji. Dziecku nie pomaga, gdy widzi płaczącą mamę lub
zdenerwowanego tatę. Lepiej więc odreagować po wyjściu z przedszkola.
Ważne jest także, by nie spieszyć się, zarówno rano, w drodze do przedszkola, jak i po
odebraniu malucha. Trzeba zarezerwować więcej czasu, bo często utarty codzienny scenariusz
nie sprawdza się. Gdy dziecko zaczyna płakać przed wyjściem, że nie umie włożyć
butów, nie oznacza to, że nagle cofnęło się w rozwoju (bo przecież wkładało je już zupełnie
samodzielnie), tylko chce być bliżej rodzica i skorzystać z jego pomocy lub okazać, jakim
jest jeszcze maluszkiem. Przychodzenie na zajęcia „na czas” także wspiera proces adaptowania
się.
W tym czasie szczególnie istotny jest odpoczynek. Maluch nie potrzebuje kolejnych atrakcji,
najbardziej potrzebne jest mu pobycie z rodziną w domu, gdzie odreaguje napięcie,
poleniuchuje trochę i pobawi się w swoje ulubione zabawy, a potem wyśpi i nabierze sił na
kolejny dzień. Lepiej też nie fundować dziecku w tym czasie dodatkowych wyjazdów.
To rodzic pokazuje dziecku swoim zachowaniem nastawienie do przedszkola, i tylko wtedy,
gdy sam czuje się w nim bezpiecznie i z każdym dniem coraz bardziej pewnie, daje szansę
maluchowi na zaufanie nowej osobie jaką jest opiekun grupy. Warto więc zadbać o kontakt
z nauczycielką, wymieniać informacje na bieżąco i rozmawiać o trudnych sprawach. Porozumienie
osób dorosłych daje maluszkowi gwarancję bezpieczeństwa.
Być może okaże się to niełatwe, ale warto trzymać się podjętej decyzji o zaprowadzaniu
dziecka do przedszkola. To naturalne, że w tym czasie pojawia się wiele niepokojów i wątpliwości.
Nawet jeśli dziecko zostawało do tej pory pod opieką babci czy opiekunki, przedszkolne
rozstania bywają bardzo trudne i poruszające. W pierwszych dniach września nierzadko
natrafimy na pochlipujących w szatni... rodziców! Trudno się dziwić. Dla dorosłych też
wszystko jest nowe i często zaskakujące.
Sztafeta więzi
Aby maluszek dobrze poczuł się w przedszkolu musi nawiązać się między nim a nauczycielką
więź. Będzie to dużo łatwiejsze, gdy będzie wiedział, że rodzice dobrze myślą i mówią
o pani i przedszkolu. A pani o rodzicach. Słowem, że obie „dorosłe strony” obdarzyły
się zaufaniem. Najczęściej maluch zwiąże się z nauczycielką. Czasem jako najbliższą osobę
wybierze panią pomoc albo panią kucharkę.
Nie taki płacz straszny
Rozwiejmy jeszcze mit – to, że dziecko płacze nie jest niczym złym. Płacz jest jednym
z podstawowych sposobów radzenia sobie z napięciem. Badania dowodzą, że dzieci, które
w trudnych chwilach płaczą, przeżywają mniejszy stres niż te, które od płaczu się powstrzymują.
Nie chodzi więc o to, by malec nie płakał. Bardziej o to, by potrafił przyjąć wsparcie
od osoby dorosłej i dał się ukoić z jej pomocą.
Przede wszystkim spokój
Przy porannych rozstaniach silne emocje opanowują wszystkich, jednak dorosły powinien
trzymać je na wodzy. Nawet jeśli dziecko płacze i krzyczy. Zdenerwowanie rodzica udziela
się dziecku, a jego spokój to informacja, że nie dzieje się nic złego. Warto także, aby rodzice
zadbali o siebie po wyjściu z przedszkola. Poranny spacer, rozmowa z innymi rodzicami,
telefon do bliskiej osoby czy kilka łyków wody pomogą „odparować”.
Kto odprowadza
Najlepiej, aby dziecko było zaprowadzane przez tego rodzica, któremu łatwiej jest poradzić
sobie z rozstaniem, który zachowa spokój. Nie sprawdza się pomysł z odprowadzaniem
malca wspólnie przez mamę i tatę – rozstanie bywa wtedy podwójnie trudne. W początkowym
okresie idealnym rozwiązaniem jest, by dziecko było zaprowadzane i odbierane przez
te same osoby. Jeśli to nie jest możliwe, ważne, aby uprzedzić malca: „dziś odbierze cię
babcia”, „po przedszkolu pójdziesz z ciocią Beatką do sklepu”.
Krótko i serdecznie
Jak się żegnać? Nie za długo. Można poprzytulać się w szatni, ale w drzwiach sali jest już
czas na buziaka i informację „przyjdę po ciebie zaraz po obiadku / jak wstaniecie z leżaczków”.
Jeśli dotrzymujemy obietnicy, dziecko zyskuje poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności.
Coś domowego w kieszonce
Wielu dzieciom łatwiej znieść rozłąkę, gdy mają w kieszeni coś od mamy lub taty. Chusteczkę,
małą maskotkę, breloczek. To tak, jakby rodzice mogli w czarodziejski sposób nadal
być blisko. Takie „amulety” pomogą dziecku w chwilach, gdy tęsknota jest największa – po
wyjściu rodzica, w momencie odpoczynku i po obudzeniu się.
Czas, gdy mam rodziców tylko dla siebie
Przedszkolna adaptacja to czas, kiedy zwiększa się potrzeba bliskości, kontaktu z rodzicami.
Pewność (i doświadczanie tego), że po południu rodzice będą „pod ręką” powoduje,
że dziecko uczy się patrzeć na pobyt w przedszkolu z innej perspektywy. „Trzyma
się” , bo wie, że potem rodzice będą tylko dla niego. W ich obecności będzie mogło odreagować,
uspokoić się, zregenerować siły. Dlatego ważne, aby w pierwszych tygodniach
przedszkola rodzice zrezygnowali z zajęć dodatkowych na rzecz spędzenia popołudnia
z malcem.
Regularność, powtarzalność
Dziecku pomaga także to, że ma możliwość doświadczenia pewnego rytmu codzienności.
Codziennie rano odbywa się to samo – następuje rozstanie. Któregoś dnia staje
się to rutynową sprawą: „rano idę do przedszkola, a mama i tata do pracy”. Zwykła codzienność.